czwartek, 3 marca 2016

                                   Rozdział 6

- Ten mężczyzna został wypuszczony, ponieważ wpłacili za niego kaucję. I to dość dużą. Możemy zgłosić się do sądu, o to, aby miał on zakaz wkraczania na teren miasta. Natomiast nic nie możemy zrobić w sprawie twojej babci, ponieważ nie ma jednoznacznych dowodów jego winy. Przykro mi.-Te słowa mnie przytłoczyły, nie mogłam wydobyć z siebie ani słowa. Tylko siedziałam jak osłupiała.

-Dziękujemy pani za informacje i pomoc.-Powiedział tata, który jako jedyny miał siłę coś powiedzieć.

-Nie ma za co dziękować. Jeśli będą państwo potrzebowali mojej pomocy, proszę dzwonić. Do widzenia.-odpowiedziała pani prawnik i wyszła.

-Pani też dziękujemy pani doktor.-Powiedział tata i zabrał mamę z pokoju.

-Nie ma za co dziękować, naprawdę. Ja też oferuję swoją pomoc.

Derek pomógł mi wstać z kanapy i wyjść na zewnątrz, gdzie w samochodzie czekali na nas moi rodzice.Od razu pojechaliśmy do domu. Mama i ja siedziałyśmy z tyłu i całą drogę byłyśmy jakby nieobecne. Tylko tata i Derek rozmawiali,  z całej tej konwersacji wiem tylko, że tata dziękował Derekowi za to, że pomaga mi i Alekowi oraz, że zawsze jest przy nas i wpiera i wspierał mnie zawsze w najtrudniejszych chwilach. Nie wiem co Derek odpowiedział, ponieważ już dalej nie słuchałam tylko pogrążyłam się w myślach.Po powrocie do domu poszłam do pokoju, gdzie na łóżku spał Olek, a ja położyłam się koło niego i także zasnęłam, nawet nie zdawałam sobie sprawy, że jestem  tak bardzo zmęczona. Obudziłam się 3 godziny później, kiedy do mojego pokoju wbiegła Lydia, a za nią Olek cali zapłakani.

-Co się stało, kochani?-zapytałam zaniepokojona.

-Jakiś człowiek był u nas w domu i zabrał mamę oraz tatę, a Alek leży na dole i krew mu leci z ręki.-odpowiedziała mi Lydia.

-Spokojnie już wejdźcie do mnie do szafy i przytulcie się tam do moich starych misiaków, Lydia tu masz mój telefon. Wiesz jak zadzwonić do Dereka?-Mała pokiwała tylko głową.-Powiedz mu, że ma szybko tutaj przyjść i zadzwonić na policję i na pogotowie, a ja idę na dół zobaczyć co z Alekiem.-Maluchy posłuchały i szybko schowały się w szafie.Po woli zeszłam na dół. Alek faktycznie leżał nieprzytomny na podłodze i krwawiła mu ręka, szybko pobiegłam zobaczyć czy nie ma kogoś w domu,  na szczęście nikogo nie było. Więc wróciłam do Aleka i zawiązałam mu opatrunek na ręce. Chwilę później zjawił się Derek, a 5 minut później policja i pogotowie. Przesłuchali mnie, oraz maluchy odpowiedziały na kilka pytań, ale tylko dlatego, że Derek był koło nich, ponieważ ja byłam tak samo roztrzęsiona jak one i w mojej obecności 

Policja pojechała chwilę po tym jak przesłuchali nas wszystkich. Pogotowie zabrało Aleka do najbliższego szpitala, a ja z Derekiem i dziećmi poszliśmy do Chloe. Kiedy ona i jej rodzice usłyszeli co się stało, od razu zaoferowali pomoc, rodzice Dereka zjawili się chwilę później i im też opowiedzieliśmy całą tę historie, oni też powiedzieli, ze pomogą. Więc rodzice Chloe zaopiekowali się dziećmi, a rodzice Dereka pojechali z nami do szpitala, ponieważ dzięki nim mogliśmy dowiedzieć się więcej, bo byli oni lekarzami i pracowali w tym szpitalu. Mnie przez całą drogę niepokoiła jedna rzecz: Dlaczego ten mężczyzna zabrał tylko rodziców, a zostawił dzieci i Aleka?

To pozostanie sekretem, ale nie wiem na jak długo.


Wiem, że rozdział miał być wczoraj, ale niestety nie dałam rady go napisać. Mam nadzieję, że ten rozdział wam się spodoba. Miło by było jeśli zostawilibyście komentarz ze swoją opinią na temat bloga. Do następnego rozdziału. :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz