Rozdział 1
Piękni letni wieczór. Już tydzień po 17 urodzinach, ale były one niesamowite. Chłopak, który podobał mi się już od dłuższego czasu, wyznał mi że wie co ja do niego czuje i odwzajemnia moje uczucia. Więc oficjalnie jesteśmy parą. Jestem taka szczęśliwa. Mój brat bliźniak Alek umawia się z moja najlepszą przyjaciółką Chloe. Cieszę się z tego powodu, ponieważ już od roku musiałam wysłuchiwać od obojga z nich, że boją się wyznać swoje uczucia. Na szczęście udało im się przezwyciężyć strach. Derek i ja spotykamy się codziennie i chodzimy na spacery albo wraz z Alekiem i Chloe nad jezioro. Ale niestety dzisiaj cały dzień byliśmy u babci na wsi, ponieważ jest ona chora i musieliśmy jej zawieźć lekarstwa. Jak to zwykle u babci bywa ja musiałam zajmować się młodszą siostrą Lydią, która ma 6 lat, a Alek zajmował się Olkiem moim 2 letnim braciszkiem. Dzięki wielkie, że już wróciliśmy. Chloe jest na nas trochę zła, bo trzy dni temu obiecaliśmy jej że pójdziemy razem na imprezę u Johna , ale nie mogliśmy odmówić rodzicom i babci, a szczególnie że półtora roku temu umarł nasz dziadek , a ona jeszcze nie doszła do siebie.
-Lena zejdź proszę na dół. Masz gości.-zawołała mama z dołu. Ucieszyłam się że to Derek. Ale, niestety to nie był on tylko ten głupi Theo z naprzeciwka. Koleś jest 3 lata młodszy i na zabujał się we mnie. Teraz prawie codziennie mnie nachodzi choć wie, że go nie lubię i mam chłopaka. Ale cóż tacy ludzie też są na świecie.
-Czego ty znowu chcesz??-Zapytałam zirytowana.
-Lena odzywaj się grzeczniej do gości.-Zwróciła mi uwagę mama.
-Dobrze mamo. Theo możemy porozmawiać na zewnątrz??-Zwróciłam się już grzeczniej do tego smarkacz.
-Jasne Lena, dla ciebie wszystko-Odpowiedział mi z wielkim bananem na twarzy.
Wyszliśmy na zewnątrz , a ja już nie wytrzymałam i podniesionym głosem powiedziałam, że jeśli jeszcze raz się zjawi u mnie w domu bez mojej zgody to zadzwonię na policję i zgłoszę im, że mnie nęka. Wystraszył się i dobrze. Mam nadzieję, że już go więcej nie zobaczę. Gdy trzymałam rękę na klamce żeby wejść do domu usłyszałam za mną jakieś straszne wrzaski. A po chwili strzał moi rodzice wybiegli z domu, Alek też i nawet moje młodsze rodzeństwo. Kilku sąsiadów też wybiegło na trawnik. Alek wyjął telefon i zadzwonił na policję, a gdy mój tata zauważył skąd dobiegł strzał i że ktoś jest ranny od razu podbiegł do tej osoby, ponieważ był lekarzem. Okazało się że była to nasza nowa sąsiadka Marlena, która ma 19 lat i mieszka tu ze swoim 5 lat starszym chłopakiem. Nie wiem jak miał on na imię, ale jego ksywka to Groźny. Podobno 2 tygodnie temu wyszedł z więzienia i dowiedział się, że jego zmarła babcia zapisała mu w spadku dom. Już tydzień później ty mieszkali.I od momentu kiedy się pojawili codziennie odwiedza ich policja, ponieważ sąsiedzi zgłaszają awantury.I dzisiaj źle się ona skończyła. Na szczęście sąsiedzi zareagowali szybko i Marlena w porę otrzymała pomoc.
-Lena zadzwoń szybko po pogotowi-Usłyszałam głos taty. Od razu to zrobiłam.
-Laura idź szybko do mojego samochodu po mój zestaw ratunkowy.-Zwrócił się do mamy. Ona szybko pobiegła do samochodu. Gdy skończyłam rozmawiać z panią dyspozytor podbiegłą do mnie Chloe i Derek. Oboje zapytali się co się wydarzyło, a ja w skrócie im wszystko opowiedziałam. Tata poprosił mnie i Chloe żebyśmy zabrały Olka i Lydię do domu i położyły ich spać. Ostatnią rzecz jaką słyszałam za nim odeszłyśmy były słowa taty zwrócone do chłopaków, aby pomogli my przenieś Marlenę na koc który mama rozłożyła na chodniku.
Wróciłyśmy do domu poszłyśmy położyć dzieciaki spać i zrobiłam nam herbatę. Usiadłyśmy na kanapie i włączyłyśmy telewizor. Na HBO akurat leciał nasz ulubiony film ,,Gwiazd naszych wina" więc zaczęłyśmy oglądać. PO 5 minutach usłyszałyśmy jak ktoś chodzi po kuchni, ale nie widziałyśmy i nie słyszałyśmy, aby ktoś wchodził do domu. Lekko przestraszone poszłyśmy sprawdzić kto to. To był on lekko ranny w bok. Ostatnią rzecz jaką pamiętam był krzyk Chloe, a później nastała ciemność...
-Lena zadzwoń szybko po pogotowi-Usłyszałam głos taty. Od razu to zrobiłam.
-Laura idź szybko do mojego samochodu po mój zestaw ratunkowy.-Zwrócił się do mamy. Ona szybko pobiegła do samochodu. Gdy skończyłam rozmawiać z panią dyspozytor podbiegłą do mnie Chloe i Derek. Oboje zapytali się co się wydarzyło, a ja w skrócie im wszystko opowiedziałam. Tata poprosił mnie i Chloe żebyśmy zabrały Olka i Lydię do domu i położyły ich spać. Ostatnią rzecz jaką słyszałam za nim odeszłyśmy były słowa taty zwrócone do chłopaków, aby pomogli my przenieś Marlenę na koc który mama rozłożyła na chodniku.
Wróciłyśmy do domu poszłyśmy położyć dzieciaki spać i zrobiłam nam herbatę. Usiadłyśmy na kanapie i włączyłyśmy telewizor. Na HBO akurat leciał nasz ulubiony film ,,Gwiazd naszych wina" więc zaczęłyśmy oglądać. PO 5 minutach usłyszałyśmy jak ktoś chodzi po kuchni, ale nie widziałyśmy i nie słyszałyśmy, aby ktoś wchodził do domu. Lekko przestraszone poszłyśmy sprawdzić kto to. To był on lekko ranny w bok. Ostatnią rzecz jaką pamiętam był krzyk Chloe, a później nastała ciemność...
Mimo licznych błędów gramatycznych, koniec rozdziału trzyma w napięciu. Nie mogę się doczekać następnego! :) (PRZEPRASZAM)
OdpowiedzUsuńTo chyba zmęczenie spowodowało że nie zauważyłam błędów. Postaram się to naprawić :) Cieszę się że rozdział cię zaciekawił :)
OdpowiedzUsuń