Rozdział 4
-Jak to?? Nie żartuj sobie ze mnie, to nie jest śmieszne. Bo ty żartujesz prawda??- Zapytałam ze łzami w oczach.
-Nie, kochanie ja nie żartuję twoja babcia nie żyje.- Odpowiedział Derek całkiem poważnie
Rozpłakałam się całkowicie, Derek podszedł do mnie i chciał mnie przytulić, ale nie pozwoliłam mu na to. Pobiegłam do swojego pokoju i zakluczyłam się w nim. Nie próbowali do mnie wejść, ani nic, ponieważ wiedzą, że to nic nie da. Muszę sama się uspokoić wtedy do nich zejdę. To mój odruch obronny , zawsze w trudnych sytuacjach tak robię. Zdarza mi się to rzadziej, dużo rzadziej, teraz staram się o tym rozmawiać z bliskimi.
Jak on mógł w ogóle to zrobić, dlaczego go wypuścili? Nie mogę tego zrozumieć, powinni się zapytać nas czy czułybyśmy się bezpiecznie, wiedząc, że ten potwór jest na wolności. Przez tego łajdaka moje dwie przyjaciółki wyjechały. I nie wiem czy wrócą, widuje się z nimi tylko w wakacje lub dłuższe ferie. Oczywiście rozmawiamy ze sobą codziennie. Ciekawe czy już wiedzą, jak byłam w szpitalu nie mogłam z nikim rozmawiać i nawet nie miałam ochoty. Może Chloe im powiedziała, albo rodzice się kontaktowali.
Dobra muszę zejść z nimi porozmawiać, tak jak mówi mój terapeuta, nie mogę znowu zamknąć się w sobie, bo to mi nie pomoże. Muszę pamiętać, że to są moi przyjaciele i byli ze mną nawet wtedy, gdy wszystkich odpychałam.
Zeszłam na dół, siedzieli na kanapie, pijąc herbatę.
-Przepraszam za to, nie chciałam, ale to było silniejsze ode mnie.-Powiedziałam już trochę spokojniejsza.
-Nic się nie stało, wiemy, że ty tego nie chciałaś, ale pamiętaj, ze masz nas i my nie pozwolimy, żeby tobie coś złego się stało- Powiedział mój brat wstając z kanapy i przytulając mnie. Ja tylko kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się.
Usiadłam na kanapie koło Dereka i się do niego mocno przytuliłam, on odwzajemnił mój uścisk. Tego potrzebowałam przy nim zawsze czuje się bezpiecznie. Pocałował mnie w czoło i szepnął do ucha:
-Nie rób tak więcej, ponieważ to mnie boli i czuję się wtedy okropnie. Czuję, że Cię zawiodłem.
-Ty nigdy mnie nie zawodzisz. To nie twoja wina, ten człowiek jest niezrównoważony.
Po chwili przyszli moi rodzice i widząc nas na kanapie domyślili się, że już wiem. Moja mama zaczęła płakać, a ja wstałam i mocno ją do siebie przytuliłam. Nie lubię, gdy płacze, ponieważ to mnie boli. A teraz boli jeszcze bardziej, bo czuje, że to co się stało to moja wina. On chce zemścić się na mnie za to że 3 lata temu wydałam, go policji. Ale nie miałam wyboru. Miałam 14 lat i się bałam, że już nigdy nie zobaczę rodziny. Terapeuta i rodzina mi powtarzali, że bardzo dobrze postąpiłam, że zachowałam się bardzo odpowiedzialnie. Rodzice dziewczyn , które ocaliłam też mi tak mówili nawet policja, ale to nie zmienia faktu, że czuję się winna.
-Mamo, tato, chciałabym wrócić na zajęcia terapeutyczne, jeśli nie macie nic przeciwko. Pani Hastings powiedziała, że zawsze mogę wrócić.-Powiedziałam, gdy mama przestałą płakać.
-Oczywiście, że nie mamy nic przeciwko, zaraz do niej zadzwonię i cię umówię-Powiedział tata.
-Chciałabym sama to zrobić.-Odpowiedziałam.
-Jeśli chcesz, ale pamiętaj, że my zawsze cie wspieramy i jesteśmy z tobą.-Odpowiedział tata i pocałował mnie w czubek głowy. Ja tylko się uśmiechnęłam i razem z Chloe, Alekiem i Derekiem wyszliśmy na ogród.
-Witam, z tej strony Lena Herolande, chciałabym umówić się na wizytę do doktor Hastings, najszybciej jak to możliwe.
-Dzień dobry. Czy pasuje pani wizyta jutro o 12??
-Oczywiście, dziękuje bardzo. Do widzenia.
-Do widzenia.
-No to jutro idę na wizytę na godzinę 12.-Powiedziałam, kiedy tylko odłożyłam telefon.
-Świetnie, iść z tobą czy pójdziesz sama?-Zapytał Derek.
-Będę czuła się bezpieczniej jeśli mnie odprowadzisz- Powiedziałam, przytulając się do niego.
-Oczywiście dla ciebie wszystko.-Odpowiedział i mnie pocałował.
Dzień kończy się dość dobrze, na szczęście.
Tak zakończy się dzisiejszy rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba.
Świetny rozdział, ale nic nie widać. Polecam zmienić kolor czcionki :)
OdpowiedzUsuńDziękuje za radę :)
OdpowiedzUsuń