piątek, 12 lutego 2016

                                               Rozdział 2

Obudziłam się w białej sali, nie wiedziałam o co chodzi. Kiedy oczy przyzwyczaiły się do światła, rozejrzałam się po pomieszczeniu. Było dość duże stała w nim niebieska kanapa, 2 białe krzesła i komoda także biała. Nagle drzwi otworzyły się i do środka weszła przez nie moja mama wraz z Lydią, tatą i Olkiem na rękach. Uśmiechnęłam się do nich i poczułam przeszywający ból z tyłu głowy. Mama uśmiechnęła się smutno i powiedziała, że zostałam uderzona metalowym narzędziem w tył głowy i mam wstrząśnienie mózgu, i nieszczęśliwie upadłam, ponieważ złamałam rękę.
-Córeczko nic się nie bój my si,ę tobą zajmiemy, będziesz bezpieczna. On już cię więcej nie skrzywdzi-Powiedziała mama kiedy zauważyła, że płaczę. Przypomniałam sobie wszystkie wydarzenia wczorajszego wieczoru. To był on, choć to niemożliwe miał siedzieć w więzieniu 25 lat, a minęło dopiero 2,5 roku. 
-Mamo, a co z Chloe?-Zapytałam łkając.
-Nic jej nie jest, już została wypisana ze szpitala.Czeka na korytarzu razem z Derekiem i Alekiem.
-Mamo, chciałabym, żeby do mnie weszli. Chcę ich zobaczyć.-Mama tylko pokiwała głową i całą 4 opuścili salę.
Chwilę później drzwi otworzyły się ponownie i weszli tam po kolei:Alek,Chloe i Derek. Który był bardziej zaniepokojony niż moi rodzice, było to po nim widać. To nawet urocze.
-Kochanie, jak się czujesz??-Zapytał Derek.
-Czuję się dobrze, choć nie mogę ruszać głową,ponieważ to strasznie boli.-Odpowiedziałam i uśmiechnęłam się, teraz bez uczucia bólu.
-Chloe, a jak ty się czujesz??-Zapytałam zaniepokojona, ponieważ zauważyłam, że ma zabandażowaną lewą rękę.
-Ze mną wszystko w porządku, mnie tylko popchnął i niefortunnie upadłam na rękę i zwichnęłam ją. To nic takiego.
-Lena czy to na prawdę był on?-Zapytał mój brat.
-Tak ale nie mam pojęcia skąd wiedział, że to mój dom. Może nie wiedział, tylko po tym jak został ranny wszedł do pierwszego lepszego domu. Nie wiem, ale boję się go. Boję się, że on znowu to zrobi.-Po tych słowach rozpłakałam się.
Niespodziewanie drzwi od sali otwarły się i do sali wszedł doktor.
-Pani Lena Herolande mam dla Pani dobre wieści, możemy panią wypuścić dzisiaj do domu, ale jeszcze przez tydzień proszę leżeć w łóżku i się nie przemęczać. Wypis przekaże rodzicom i przekaże im wszystkie istotne informacje-Chciałam coś powiedzieć, ale lekarz wyszedł.Co za gbur pomyślałam. 
-Ok to ja cię spakuje,Chloe pomoże ci się ubrać, a Alek pójdzie do rodziców po kluczyki od samochodu, ponieważ oni idą jeszcze młodymi na plac zabaw.-Powiedział Derek.Nie protestowałyśmy tylko Chloe wzięła to co potrzebne i poszłyśmy do łazienki.
-Chloe jak długo tu byłam?-
- 3 dni-Odpowiedziała moja przyjaciółka.
O nic już nie pytałam. Chloe pomogła mi się ubrać, zrobiła mi lekki makijaż, a włosy związała w kok.
Wyszłyśmy z łazienki. Derek już był gotowy do wyjścia więc opuściłyśmy salę, a następnie szpital. Alek już czekał na nas w samochodzie.
Po 10 minutach byliśmy już w domu, w samochodzie wszyscy byli dziwnie milczący.
Weszliśmy do domu i już nie mogłam znieść tego milczenia.
-O co chodzi dlaczego wszyscy milczycie, o co chodzi???
-Lena on był w szpitalu i powiedział , że się zemści. Już zaczął, twoja babcia nie  żyje, ponieważ on rozpylił w jej domu jakiś gaz, którym się udusiła,
....





Dzisiaj tylko tyle, ponieważ nie miałam za bardzo weny. Mama nadzieję że w weekend uda mi się coś napisać.Przepraszam za błędy jeśli się pojawiły. Mile widziane komentarze :)

2 komentarze:

  1. Oh...
    Czemu musisz kończyć w takich momentach?
    Czekam z niecierpliwością na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak już w życiu bywa. Cieszę się, że ci się spodobał rozdział.

    OdpowiedzUsuń