wtorek, 26 kwietnia 2016

                                           Rozdział 11

     Gdzie ja jestem, co z dziećmi i gdzie jest mój mąż??? Siedzę w białym pomieszczeniu, z ciemnymi meblami. To jakby mieszkanie jest tu sypialnia, salon,kuchnia, łazienka. Pełne wyposażenie, ale nie ma tu okien. Dlaczego?? Na biurku stoi laptop, nie jest zabezpieczony hasłem, ale można  tylko grać w parę gier, lub korzystać z programów do tworzenia prezentacji lub dokumentów tekstowych. Jest tu także dużo książek, przynajmniej nie będzie mi się nudzić. Ale jak ja się tu znalazła i kto mnie tu przyprowadził, ostatnia rzecz jaką pamiętam to to, że ktoś zadzwonił do drzwi, Alek je otworzył i powiedział, że po nas pójdzie, oraz jak po nas szedł to powiedział do maluchów, aby po cichu schowały się. Następnie pojawiła mi się ciemność przed oczami i straciłam przytomność. Może to był ten potwór, albo jego najemnicy, nie mam pojęcia. Mam nadzieję , że ktoś nas szybko znajdzie, albo przynajmniej wyjaśni całą tę sytuację. Chwila, chwila, gdzie tutaj w ogóle są drzwi wejściowe. Nawet jak by ktoś dotarł do tego miejsca, to przecież nie będzie szukał drzwi w ścianie. Co to za hałas?? 
-Wstałaś już? Czy nadal śpisz jak śpiąca królewna?- Zaraz, zaraz czy to do mnie? Głos dochodzi z salonu.
-Jestem w sypialni i już nie śpię! Ale kim ty jesteś?!-Odkrzyknęłam pewna siebie, choć w środku byłam przerażona.
-Jak na razie jestem twoim jedynym sojusznikiem. A nazywam się Grant Ward. A ty?
-Jestem Laura Herolande. Co to za miejsce i co ja tu robię??
-Tego niedługo pani się dowie. Przyniosłem kilka ubrań i parę drobiazgów od szefa. Szafa w sypialni jest prawi pełna, ale tutaj są buty w pani rozmiarze i kilka ciepłych swetrów. A teraz żegnam panią, ponieważ muszę coś załatwić. Myślę, że jeszcze się spotkamy.
I ciekawe co mnie tu jeszcze spotka.





Pojawi się nowa postać męska: Może on trochę namieszać. Ale za dużo wam nie zdradzę. Pokażę tylko zdjęcie osoby na której się wzorowałam. I zdradzę wiek. 
                                                                    
                                                              Grant Ward lat 30




Krótki rozdział, ale jest. Po strasznie długiej przerwie wiem, ale szkoła, choroba i najgorsze co może spotkać brak weny. Ale mam nadzieję, że to się zmieni. Do następnego.









środa, 30 marca 2016

                                            Rozdział 10

Kiedy odsunęłam się od Dereka i odwróciłam w stronę drzwi, znieruchomiałam, stał w nich on, uśmiechając się do mnie szydercze. Jak on w ogóle tutaj wszedł, a może to tylko moja głowa płata mi figle? Odwróciłam,żeby powiedzieć o tym Derekowi, ale jego tam nie było jakby rozpłynął się w powietrzu , tak jak wszyscy ludzie, którzy jeszcze chwilę temu tu byli. Z nadzieją, że ten potwór też zniknął odwróciłam się w stronę, gdzie ostatni raz go widziałam, ale niestety nadal tam stał. Wyglądało to tak jakbyśmy w całym szpitalu zostali tylko my. On zaczął iść w moim kierunku, trzymając w ręce nóż, którego wcześniej nie zauważyłam. Gdzie podziała się nagle policja? Przecież kiedy wchodziliśmy do szpitala, pod drzwiami stało dwóch funkcjonariuszy, ulice patrolują radiowozy i gdzie do cholery są policjanci, którzy mieli cały czas pilnować drzwi Aleka. Co się tutaj dzieje, przecież ludzie nie znikają nagle, bez zapowiedzi, bezgłośnie. Nagle poczułam jak moim ciałem coś wstrząsa, ale co to było, ten potwór jeszcze do mnie nie doszedł, ale w ogóle gdzie on jest? Też zniknął? Co się ze mną dzieje? Moim ciałem wstrząsnęło coś ponownie, teraz mocniej. Otworzyłam nagle oczy, ale nie pamiętam, abym w ogóle je zamykała. Leżałam na podłodze, w okół mnie było pełno ludzi, pielęgniarki, lekarze, Derek. I jakieś dziwne urządzenie, to chyba defibrylator. Ale co on robi koło mnie, i dlaczego mam rozpiętą koszulę.
-Kochanie, nie rób mi więcej takich rzeczy, rozumiesz? Wiesz jak się o ciebie bałem? Dobrze, że już wszystko w porządku.-Powiedział zatroskanym głosem Derek.
-Ale co się stało?-Zapytałam zdezorientowana.
-Kiedy odwróciłaś się ode mnie, nagle zemdlałaś, zawołałem pielęgniarkę, która natychmiast wezwała lekarza, ponieważ ty nie oddychałaś. Przez 10 minut robili Ci masaż serca, ale to nie pomagało, więc musieli użyć defibrylatora. Ale wystraszyłaś nas wszystkich. Alek i Chloe już są u niego w pokoju, ponieważ lekarz kazał mu iść się położyć.-Opowiedział mi Derek. Czyli na pewno to był tylko wybryk mojej wyobraźni, jego tu nie było.
Nagle pojawił się lekarz, nie miał zbyt szczęśliwej miny, czyżby coś nie tak z Alekiem?
-Pani Leno, nie mam dla pani dobrych wieści, dostałem wyniki pani badań, proszę za mną do gabinetu i niech pani chłopak pójdzie z panią.
Wystraszyłam się, co lekarz może ode mnie chcieć?

piątek, 25 marca 2016

                                                Hej ! :)

Przepraszam za nieobecność. Jutro mam nadzieję wstawić rozdział. Teraz nie wiem czy dam radę coś więcej wstawić, ponieważ w niedzielę przyjeżdża do mnie rodzina, z którą nie widziałam się od listopada. Ale postaram się coś napisać. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną. Do następnego rozdziału.


czwartek, 17 marca 2016

                                          Rozdział 9

  -Jak się czujesz?-Zapytałam podchodząc do łóżka mojego brata.
-Bywało lepiej.-Odpowiedział z uśmiechem.
-Wiem, że to moja wina, ale nie mogę zrozumieć, dlaczego ten potwór to zrobił.- Powiedziałam ze łzami w oczach.
-Nie obwiniaj się, on ma nie równo pod sufitem, żeby atakować ludzi. A co z dzieciakami? Jak one się czują i czy z rodzicami wszystko w porządku?-Zapytał lekko zdenerwowany.
-Jak to, nie widziałeś jak porywają rodziców?-Odpowiedziałam zdezorientowana.
-Co? Rodzice porwani? Jak to? Policja coś z tym robi? Znaleźli już ich?-Zapytał mój brat bardzo przejęty.
-Policja już się tym zajmuje,ale jeszcze nic nie znaleźli. Przykro mi.-Odpowiedziałam ze łzami w oczach.. Nie wiem
-Jeśli rodziców nie ma to co z wami?-Zapytał z troską w głosie.
-Jesteśmy u Chloe, jej rodzice zajmują się maluchami, w czasie, kiedy ja siedzę u ciebie w szpitalu. Atak w ogóle, to kazali Ci przekazać, że życzą Tobie dużo siły i zdrowia.
-Podziękuj im bardzo za wszystko. A czy Chloe jest tu z tobą? Bardzo chciałbym ją zobaczyć.
-Oczywiście jest tutaj, za chwilę ją zawołam, ale obiecaj mi, że będziesz uważał. A i zapomniałabym, masz całusy i uściski od maluchów.-Powiedziałam i wyszłam z sali, było mi tak strasznie przykro, że leży on tutaj z mojej winy i w dodatku to ja musiałam mu powiedzieć, że porwali rodziców.
-Chloe, Alek prosił ,żebyś do niego przyszła.-Powiedziałam do przyjaciółki, uśmiechając się, nie chciałam żeby zobaczyła, że jest mi ciężko, ona też przeżywała tę sytuacje, może nawet bardziej niż ja, ponieważ obwinia się ona o to ,że porwali nas kiedy wracałyśmy od niej. Ale nic nie mogła poradzić na to, że zachorowała.
-Dzięki za  informacje już do niego idę.-Powiedziała odwzajemniając uśmiech.Ja tylko stałam, nie mogłam  się ruszyć, zamurowało mnie, nie wiedziałam co zrobić. Jak usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi od razu się rozpłakałam. Derek od razu mnie przytulił, nie pytając mnie co się stało, ponieważ dobrze mnie rozumiał.Nie wiem dlaczego, wszystkie emocje ostatnich kilku dni wypłynęły ze mnie. Tego potrzebowałam, osoby przy której czuję się bezpiecznie i kilku łez. Od razu poczułam się lepiej.
-Dziękuje, że jesteś.Kocham cię.-Powiedziałam mocno tuląc się do mojego chłopaka.
-Nie musisz mi dziękować, ja też cię kocham.-Odpowiedział mój ukochany.
 Ta chwila zostanie ze mną na zawsze.



Tak oto zakończę rozdział 9.Nie wiem co jeszcze napisać, ale chciałabym chyba zostawić ten rozdział w miłosnym nastroju. Do następnego rozdziału.

poniedziałek, 14 marca 2016

                                          Rozdział 8 

W domu od progu powitały mnie dzieciaki, które od razu zaczęły wypytywać mnie o Aleka. Uspokoiłam je i powiedziałam, że zajmują się nim świetni lekarze i jest bezpieczny. Ucieszyła je ta informacja.

-Lena, przeczytasz nam bajkę na dobranoc??-Zapytała mnie Lydia.

-Oczywiście. Idźcie na górę wybrać książkę, a ja do was za chwilę przyjdę.

Dzieciaki pobiegły na górę, a ja poszłam na chwilę do kuchni, gdzie siedzieli rodzice Chloe wraz z nią i Derekiem.

-Chciałabym Państwu jeszcze raz mocno podziękować, za to, że zajęliście się maluchami oraz za to, że możemy tu przenocować. Mam nadzieję, że to nie stanowi problemu.-Powiedziałam, kiedy usiadłam do stołu.

-Oczywiście, że to nie jest problemem, to dla nas przyjemność. I kiedy jesteście tu mamy pewność, że nic wam nie jest. A zresztą wiemy, że jeśli nam coś by się stało twoi rodzice na pewno też zajęliby się Chloe i Oliverem.-Odpowiedziała mama Chloe, uśmiechając się do mnie. Ja odwzajemniłam ten uśmiech i poszłm na góre do dzieciaków. Młodzi już leżeli na łóżku w pokoju gościnnym i mieli uszykowaną do przeczytania książkę. Nie zaskoczył mnie ich wybór, ponieważ uwielbiają Kubusia Puchatka.


Po 10 minutach już spali. Więc zamknęłam książkę, ucałowałam ich w czoło i zeszłam na dół. 

-Są jakieś informacje o stanie Aleka?-Zapytałam Dereka, który siedział na kanapie w salonie razem z Chloe.

-Tak, przed chwila skończyłem z nimi rozmawiać. Obudził się i chciałby z tobą porozmawiać.

-Więc na co czekamy, jedźmy do niego.-Odpowiedziałam z radością w głosie.

Po 15 munitach razem z Derekiem i Chloe byliśmy na miejscu. Odprowadzili mnie oni pod salę Aleka, ale do środka weszłam sama.




Wiem, że była teraz długa przerwa. Bardzo was za to przepraszam. Nie miałam kiedy pisać i nie miałam za bardzo pomysłu. Mam nadzieję,że w tym tygodniu wstawię jeszcze dwa rozdziały :)

poniedziałek, 7 marca 2016


Wszystkim moim czytelniczką życzę najwspanialszego Dnia Kobiet. Niech wasze wszystkie marzenia się spełnią i życzę wam też wielkich miłości, a jeśli już taką znalazłyście to szczęścia w niej. I ogólnie Wszystkiego Najlepszego z Okazji Dnia Kobiet :)

sobota, 5 marca 2016

                      Wiadomość od autora

Nie obiecuję, że jutro i w kolejnym tygodniu pojawi się rozdział. Może w następny weekend, ponieważ mam dużo nauki i kilka innych rzeczy do zrobienia. Ale mam nadzieję, że jesteście cierpliwi i dacie radę poczekać.